Darmowa dostawa obowiązuje przy zamówieniach od kwoty 380 zł i dotyczy wyłącznie dostawy na terenie Polski.

Blog - 18.04.2023

Tworzenie daje wolność – wywiad z założycielką Pracowni Torebek Mana Mana – Marceliną Rozmus-Prinz

Założycielka Pracowni Torebek Mana Mana - Marcelina

Pracownia Torebek Mana Mana – poznaj naszą historię

Jesteś absolwentką dziennikarstwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, ale zamiast pracy w redakcji, wybrałaś prowadzenie własnej firmy. Pracownia torebek Mana Mana to polskie rękodzieło, szycie personalizowanych torebek.

Próbowałam swoich sił w mediach, ale zrozumiałam, że to nie jest droga dla mnie. Chyba nie byłam wystarczająco pewna siebie. A może zdecydował fakt, że jedna z redakcji rzuciła mnie na głęboką wodę, wywołując u mnie traumę? Na samym początku mojej pracy wysłano mnie pod stocznię na przemówienie Jarosława Kaczyńskiego. Zebrany tłum niezbyt ciepło przyjął widok mikrofonu w moich rękach… Wystraszyłam się wtedy nie na żarty. Nie poddałam się jeszcze wtedy, ale na każdy kolejny reportaż wychodziłam z duszą na ramieniu. Gdy po całym dniu objeżdżania tramwajami trójmiasta z mikrofonem w ręku, spóźniłam się do studia i nie dowiozłam materiału do newsów – uznałam, że to nie na moje nerwy – chciałam robić robotę porządnie, rzetelnie, bez ciśnienia, na czas a nie byłam wstanie tego zrealizować. Presja mnie przerosła.

Na UWM skończyłaś tylko studia licencjackie. Co zdecydowało o twoim pożegnaniu z Olsztynem i kontynuowaniu studiów gdzie indziej?

Poszłam za głosem serca. Mój ówczesny chłopak, a dzisiejszy mąż, studiował w Trójmieście, więc na studia magisterskie wyjechałam za nim – do Gdańska. Poza tym chciałam być bliżej moich rodziców i rodzeństwa. Mam świetną rodzinę, w której dużo się dzieje i która daje mi poczucie bezpieczeństwa. Chciałam mieć ich blisko.

Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, a tobie dobrze z nimi wyszło biznesowo. Nawet nazwę Twojej pracowni torebek pomógł ci wymyślić brat.

To prawda! Rodzina bardzo mnie wspierała. Od zawsze miałam w sobie potrzebę tworzenia i realizowania się artystycznie, bo dawało mi to poczucie wolności. Śpiewałam w chórze, grałam na wiolonczeli i w teatrze, z inicjatywy mamy zainteresowałam się także ceramiką i malarstwem… Nie mam wykształcenia artystycznego, ale czułam, że chcę połączyć tworzenie z pracą. Po studiach zafascynował mnie haft cyfrowy, który daje nieograniczone możliwości. Tata spełnił moje marzenie i kupił mi hafciarkę – to dla mnie bardzo ważne, bo wiem, że nie każdy ma taki dobry start. Nie miałam możliwości skorzystania z kursu czy tutoriali internetowych, bo kilkanaście lat temu niczego takiego nie było w necie, więc samodzielnie uczyłam się obsługi maszyny hafciarskiej. Kiedy do kompletu opanowałam też grafikę wektorową, poczułam, że jeśli chcę to mogę się nauczyć wszystkiego! Hafciarka była dla mnie niczym symboliczna wędka zamiast ryby. Dzięki tej wędce zaczęłam “łowić” pierwszych klientów.

A jak od haftów przeszłaś do szycia torebek?

Pierwszą torbę z czerwonego filcu, ozdobioną kolorowym haftem kociewskim uszyła moja mama – na starym domowym Łuczniku, właściwie to w tajemnicy przede mną – bo ten skrawek materiału, z którego została wykonana pochodził z rzuconych gdzieś w kąt przeze mnie próbek haftu. Wyszła pięknie. Zrobiłam tej torebce parę zdjęć. Nie miałam zielonego pojęcia o fotografii, ale jakoś w tamtym momencie kompletnie się tym nie przejmowałam, liczyło się tylko działanie. Wrzuciłam zdjęcia do Internetu, a torebka sprzedała się… w ciągu godziny. I wtedy się zaczęła prawdziwa przygoda.

To wymagało odwagi? 

Coś mnie pchało do przodu. Dzięki mojej rodzinie nie bałam się niczego. Dała mi ogromne wsparcie i ułatwiła start. Wiem, że dużo jej zawdzięczam, między innymi dlatego, że nie musiałam się sama utrzymywać na studiach. Kiedy wpadłam na pomysł, by – tak jak wielu rówieśników w tym czasie – wyjechać do Anglii i popracować choćby na tym „zmywaku”, nie pozwolili mi! Zapewnili mnie o swoim wsparciu i zachęcili do podjęcia wyzwania biznesowego. Nic nie wiedziałam o prowadzeniu firmy, nic nie rozumiałam w tym zakresie, ale… działałam.

Sprezentowana ci hafciarka nadal służy?

Tak! Ma kilkanaście lat i nadal pracuje dla moich klientek – torebki są ozdabiane personalizowanymi haftami.

Ty nie umiałaś szyć, mama miała starą maszynę, więc zakładam, że szybko pojawiła się potrzeba współpracy z innymi osobami? 

To prawda, musiałam znaleźć krawcową. I znalazłam. Podczas odbierania zasłon dla mamy w zakładzie krawieckim zagaiłam do pani krawcowej i tak nawiązałam współpracę. Ja przygotowywałam wykroje i haftowałam różne ludowe wzory, a ona zszywała wszystkie elementy w całość. Na koniec mocowałam metalowe okucia i dopieszczałam produkt. Robiłam to wszystko w swoim maluteńkim pokoiku na piętrze rodzinnego domu. Później zdjęcia torebek wystawiałam na portalach rękodzielniczych takich jak Pakamera, Decobazaar czy ArtMadam, na które był wówczas wielki szał. Każdy chciał mieć coś handmade in Poland 😉 Postawiłam na głowie cały proces sprzedaży. Nie miałam żadnego magazynu z towarem. Po prostu oferowałam w Internecie wzory torebek z informacją w opisie, że uszyję taką w ciągu kilkunastu dni. Do dzisiaj tak pracujemy i to się sprawdza, ponieważ każdy z naszych odbiorców rozumie, że szyjemy na zamówienie i zgadza się na ten ekscytujący czas oczekiwania na gotowe arcydzieło.

W czasach, w których wszystko chcemy mieć „na już”, kazałaś im czekać? 

Okazało się, że ludzie doceniają fakt, że nasze torebki są dziełem naszych rąk, że powstają one w Polsce i są personalizowane. Każdy może sobie samodzielnie zaprojektować torbę, korzystając z dostępnego na naszej stronie kreatora torebek.

Czy studia dziennikarskie przydały ci się w prowadzeniu biznesu? 

Oczywiście! Studia rozwinęły mnie przede wszystkim pod względem językowym. Płynność wypowiedzi, umiejętność snucia narracji i dyskutowania – to wszystko bardzo pomaga mi w pracy. Na wizerunek mojej marki wpływa też to, że bardzo świadomie komunikujemy się z klientami. Świetnie pamiętam zajęcia u dr. Miłosza Babeckiego, który prowadził przedmioty związane z reklamą i komunikowaniem. Dużo się od niego nauczyłam. Ale przypominam sobie też egzamin z historii u prof. Łukaszewicza, który oblało mnóstwo studentów. Stres wziął chyba górę, bo nie umieliśmy nawet rozwinąć skrótu PRL (śmiech).

Nie samymi zajęciami i egzaminami student jednak żyje, prawda?

Oczywiście! Czas spędzony w Olsztynie był wspaniały. Świetnie wspominam imprezy w kampusie i na starówce. I wciąż pamiętam wyjątkowy zapach wrześniowego Kortowa – to był zapach końca lata! Do dzisiaj przyjaźnię się z kilkoma osobami poznanymi na studiach, to przyjaźnie „z krwi i kości”. W Gdańsku nie nawiązałam już aż tak bliskich relacji bo życie skupiało się na praktykach w różnych redakcjach.

Jesteś artystyczną duszą. Czy podczas studiów na UWM dołączyłaś do jakiejś studenckiej agendy?

Miałam krótki epizod w kole naukowym studentów Dziennikarstwa i wzięłam udział w kilku charytatywnych akcjach, ale życie studenckie wspominam bardziej jako rozwijanie kontaktów towarzyskich (śmiech). A mówiąc poważnie – nie miałam chyba na to czasu. Nawiązałam przyjaźnie z osobami, które dość poważnie traktowały studia, więc przykładaliśmy się do nauki. Artystycznie realizowałam się w swoich rodzinnych stronach, co tydzień wsiadałam w pociąg by zdążyć na piątkowa próbę chóru u Pana Wojciecha Gdańca działającego przy Starogardzkim Centrum Kultury.

Mam wrażenie, że tak dobrze wspominam czas studiów, ponieważ wtedy naprawdę żyłam – miałam zdecydowanie więcej czasu na przyjemności niż dzisiaj, kiedy moje życie podporządkowane jest pracy.

Odpowiedzialność za firmę i kilkanaście zatrudnianych osób to duże wyzwanie.

Tym, co pozwala mi zachować równowagę w tym wszystkim, jest rodzina. Dzięki niej pozostaję człowiekiem, a nie tylko siłą napędową dla mojej firmy. Nie narzekam więc, bo praca jest moją ogromną pasją. Wolność, którą daje mi tworzenie, jest niezwykle cenna. Ale nie ma co udawać, że przedsiębiorcom jest łatwo. Zaskakują nas podwyżki kosztów prowadzenia firmy i ciągłe zmiany w przepisach.

Rozmawiamy w Dniu Kobiet, więc nie mogę o to nie zapytać: czy kobiety i mężczyźni inaczej zarządzają firmami? 

Myślę, że tak. Zauważam, że dla kobiet priorytetem są relacje w zespole i z zespołem. Kontakt z mężczyznami-biznesmenami przypomina mi z kolei, że nie warto podporządkowywać się sentymentom. Prowadząc „Manę”, biorę w jakimś sensie odpowiedzialność za kilkanaście gospodarstw domowych. Nie mogę udawać, że nie liczą się dla mnie zyski. Między innymi dzięki temu, że pracuję z mężem, który przejął obowiązek troszczenia się o zakup materiałów i przepływem gotówki, mam szansę skupić się na pracy kreatywnej, na dbanie o zespół i sprzedaż a co równie istotne – wizjonerstwem 😉 – kocham to!

Skoro o zespole mowa – twoja firma to tzw. firma turkusowa. Nie ma w niej kierowników, menedżerów itd.

Panie, z którymi współpracuję, są bardzo odpowiedzialne – świetnie wiedzą, co mają robić, znają się na tym i naprawdę nie potrzebują nadzoru ani systemu kar i nagród. Dowodem tego jest fakt, że kiedy zauważają na przygotowanym przeze mnie filmie lub zdjęciu jakąś niedoskonałość w produkcie, która wywołana jest np. złym oświetleniem, to bardzo się przejmują tym, że ktoś może pomyśleć, że nasze produkty nie są idealne (śmiech). Muszę je uspokajać, że to wina źle wykonanego zdjęcia i że nikt, absolutnie nikt – poza nimi – tego nie widzi. Działamy zespołowo. Mam w ludziach wielkie wsparcie.

 

Rozmawiała: Daria Bruszewska-Przytuła

Źródło: Wiadomości Uniwersyteckie UWM

Twój koszyk 0

Brakuje 380,00 do darmowej dostawy na terenie Polski.

Gratulacje! Darmowa dostawa na terenie Polski jest aktywna.

Kosz dostawy produktów fizycznych zostanie wyliczony w kolejnym kroku na podstawie Twojej lokalizacji

Suma:

0,00

Przejdź do podsumowania

Ustawienia Ciasteczek

Nasz sklep internetowy wykorzystuje pliki cookies, aby umożliwić Ci płynne korzystanie z naszych usług. Korzystając z naszego sklepu, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Możesz jednak w dowolnym momencie zmienić ustawienia swojej przeglądarki, aby zarządzać plikami cookies. Więcej informacji na temat plików cookies znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.